weronikaa.fotkoblog.pl

hejhej. :* 

muszę iść na jakąś sesję, bo nie ma co wstawiać, błagam o jakąś sesję. *.* 

jutro szkoła, jeju, niby tak bardzo się wysiedziałam w domu, ale perspektywa wstania o 6, jak i siedzenia w szkole 8 godzin mało mi się podoba. jeszcze ostatnie dwie matematyki, ja tego nie przeżyje. :c jeszcze teścik z matmy. dostanę z niego kapę, tak bardzo umiem na niego, że aż w ogóle.

od wczoraj nie mam do niczego głowy. dzisiaj niby nie miałam najgorszego dnia. najpierw wpadła kasia, potem ja do niej. wróciłam około 21.30, nie było źle, nie narzekam. mam trzy dni ochronki w szkole, nic dzisiaj nie musiałam odrabiać ani na nic się uczyć, prócz matematyki, ale jej w życiu nie ogarnę. niby jest dobrze, ale jednak nadal jest mi z czymś źle. tak, chcę walczyć, choć nie mam już siły. ale nadal mam wrażenie, że ciężko mi będzie wygrać. chyba już przegrałam. tyle rzeczy muszę przemyśleć, tyle rzeczy muszę dopasować, tyle rzeczy muszę ogarnąć, tyle rzeczy muszę sobie sama wytłumaczyć, tyle rzeczy mnie martwi, tyle rzeczy mnie zadziwia. mam naprawdę dość, aż chcę mi się płakać. wczoraj, dzisiaj...
niedługo już nie będę miała czym płakać, naprawdę. czuję, że coś się psuje, że coś tracę. to wszystko jest takie głupie. niby sama wczoraj prawie już to straciłam, ale jednak chcę odzyskać. niby nie mam co odzyskiwać, ale jednak tracę. sama się już w tym gubie. wiem, że nie mogę się poddać, w końcu nigdy tego nie robiłam i nie leży to w mojej naturze. zawsze walczyłam o coś ważnego dla mnie. zawsze. faktycznie, teraz czuje kompletny brak sił do walki, czegokolwiek. ale skoro umiałam kiedyś tyle wycierpieć, wypłakać przez brak tego, to teraz chcę walczyć, choć powinnam zrezygnować, pozwolić sobie odejść. odejście chyba byłoby lepszym rozwiązaniem. oni mieliby spokój. a ja? a ja cieszyłabym się z ich szczęścia, które na pewno mieliby, gdyby mnie nie było. chociaż oszczędzili by sobie nerwów, litani, kazań i tych innych. jest tyle argumentów za i przeciw. nie wiem co mam robić, myśleć, czuć. wszystko po kolei się wali w najmniej odpowiednim momencie. odejść czy nie? sama nie umiem sobie odpowiedź na to pytanie. nie chcę, ale powinnam. dała mi to jasno do zrozumienia...

a tak poza tym wszystkim to mogłabym w końcu ruszyć dupę i pójść biegać. mam nadzieję, że pójdę w środę na basen, czego bardzo sobie życzę, hahaha. *.* 
muszę kupić prezenty na święta, tak, tak, wiem, jeszcze za wcześnie, ale chcę o tym pomyśleć już teraz, u mnie pieniądze niestety słabo się trzymają, a więc chciałabym mieć już to z głowy, naprawdę. także tego niedługo będę jechała oblukać i chociaż już wymyślić, upatrzyć jakieś prezenty, które jak najszybciej postaram się kupić. 

trzeba iść zmyć makijaż, zjem jabłko może i za 30 minutek spać, bo jutro trzeba wstać. trzymajcie się. ♥



- co tam? 
- żle, umieram.
kocham cię.
chcę ciebie.
nie potrafię się uśmiechać. 
DOBRZE.